Zdrowy tryb życia to nie wyrok
MARTYNA GABRYCH • dawno temu • 9 komentarzyJak to nie jesz słodyczy? Wcale? Nie napijesz się niczego gazowanego? No przestań, przecież jesteś już szczupła! Takie pytania i komentarze słyszę regularnie. Czasami ciężko jest zbić z tropu rozmówcę, który i tak wie swoje. Może też uważasz, że męczę się każdego dnia i mój tryb życia ogranicza mnie na każdym kroku? Postaram się pokazać Ci dziś, że nie taki diabeł straszny...
Jak to właściwie się stało, że zapadła taka decyzja? Skąd pomysł na zdrowy tryb życia? Pełen spontan. Stwierdziłam, że dobrze byłoby zgubić trochę kilogramów. Zaczęłam ćwiczyć z Ewą Chodakowską. Diet się bałam, bo wiedziałam, że z moim apetytem stracone kilogramy wrócą z podwójną mocą. Cudowne suplementy, które na okrągło reklamowane są w telewizji, też mnie nie przekonywały. Postawiłam na świadome zmiany. Nie przypuszczałam jednak, że nowe życie tak mi się spodoba i zasmakuje.
Każdy żyje po swojemu. Sam podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje. Gdybym nie chciała żyć zdrowo, prowadziłabym inny tryb życia. Nie jestem na diecie, nie katuję się ćwiczeniami. Moja codzienność naprawdę nie składa się z zakazów i nakazów. Nie liczę kalorii, nie wiem ile węglowodanów, białka i tłuszczu dostarczam. Nawet za bardzo mnie to nie interesuje. Czuję się bardzo dobrze, to najważniejsze. Próbowanie kolejnych, zdrowych propozycji, szukanie inspiracji i tworzenie własnych przepisów to czysta przyjemność. Takie hobby i już. Jeżeli chodzi o treningi, to gotowego planu też nigdy nie mam. Wszystko zależy od samopoczucia. Czasem mam więcej siły, czasem mniej. Zakładam jedynie określone formy aktywności, jednak nie załamuję się, kiedy po drodze się potknę. Zdarza się najlepszym.
Czemu lubię się zmęczyć? Myślę, że sama musisz spróbować, aby mnie zrozumieć. Dla mnie to naprawdę najlepsza forma relaksu. Na studiach całymi dniami siedzę w ławce. Praca też w sumie do najaktywniejszych nie należy. Spacery z domu na przystanek i z powrotem też nie należą do najdłuższych. Zmęczenie fizyczne idzie w parze z odpoczynkiem umysłowym. Uczucie po zaliczeniu porządnego treningu jest naprawdę nie do opisania. Popularne endorfiny to nie tani chwyt reklamowy, a naprawdę dające się bezpośrednio odczuć hormony szczęścia, unoszące się w powietrzu po każdym treningu.
Uwierz mi, że aktywność fizyczna działa o wiele lepiej niż ciepły koc i tabliczka czekolady. Ćwicząc na chwilę zapominam o codzienności. Swoich problemów nie zamiatam pod dywan. Wszystkie na czas treningu przygniatam matą. To chwila tylko dla mnie. Najbardziej egoistyczne 45 minut w ciągu dnia. Czas na pokonanie słabości, rozluźnienie i pozbycie się wszystkich negatywnych emocji. To, że spalam w ten sposób kalorie i poprawiam wygląd swojego ciała, to tylko pozytywny skutek uboczny.
Została jeszcze kwestia moich wyzwań, które raz na jakiś czas sobie narzucam. Miesiąc bez słodyczy, śmieciowego jedzenia, alkoholu… Po co? Tylko po to, żeby powalczyć trochę z własnymi słabościami i poćwiczyć charakter i silną wolę. Wierzę, że takie drobnostki pomogą mi w przyszłości pokonać prawdziwe wyzwania, które pojawią się na mojej drodze. Satysfakcja po osiągnięciu małego celu jest naprawdę wspaniała. Poczucie własnej wartości wzrasta.
Jak widzisz jestem naprawdę zadowolona z tego jak żyję. Liczę po cichu na to, że udało mi się udowodnić Ci, że moje życie to nie pasmo ciągłych wyrzeczeń. Może dasz sobie szansę i spróbujesz wprowadzić kilka drobnych zmian? Podejdź do całej sprawy ze spokojem. Przemyśl to, co możesz zmienić już teraz i nie stawiaj na głowie całego swojego życia. Małymi kroczkami dąż do swoich celów. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gdy zauważysz pierwsze efekty sama będziesz miała ochotę podkręcić tempo. Wpadniesz w bycie fit po uszy. Tego z całego serca Ci życzę!
www.nowecialo-nowezycie.pl
Buziak ;*
Ten artykuł ma 9 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze